sobota, 27 października 2007

sposób na: jessienna deprecha

Przechadzając się aleją drzewiastą dzielnicy wrzeszcz, napotkał mnie przypadek niebywały osobliwy, nadmiarowo interesujący. otóż pośród milionów kolorów o natężeniu pomarańczowym, zarówno u góry jak i u doły, z kłębkiem myśli uwitych jak jesienny sweter, no i oczywiście z jesienną deprechą potknąłem się o ciało. ciało rodzju męskiego zanurzonego w liściastym morzu co chwila drgające i wydobywające cudowne słowo "kurwa" zaakcentowane w barwie alkoholowego bełkotu. nagle zaświeciła się żaróweczka. czym prędzej do monopolu po gorzką żołądkową 0,5l . łyk silny drugi trzeci i wsia gotow. nakurwionym, jak radziecki jeneral, byłem ciałem i teraz tylko pozostało ryjem na liściasty kolorowy dywanik się wyłożyć omijając psie kupki niedobre śmierdzące. zakurwiony leżący w krzaczoro-liściach zapomniałem o problemach dnia codziennego i jesienna deprecha precz poszła hen hen.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

a ja tam pierdole, ja to tam nic nie mówie nic nie gadam zaciskam zęby tech, których nie mam kurwa!